„Siedmiu wspaniałych” i Hen
Rejs 10.05 – 15.05.2025
Henryk nie długo pomieszkał w domu. Już 06 maja spakował manatki i pojechał. Wieczorem ~20-tej zameldował się, że jest we Włoszech i że prześpi się w samochodzie gdzieś na parkingu. 07 maja ~14-tej zadzwonił z Manfredonii, że jest na miejscu ledwie żywy ale cały.
Kolejny dzień miał reset i ładowanie bateryjek na przyjęcie „siedmiu wspaniałych” – żeglarzy. Henryk jest już tubylcem a właściwie tam-bylcem.

Oto „siedmiu wspaniałych”







Około pierwszej w nocy – czyli już 9-go w piątek dotarła radosna ekipa. Do piątej rano siedzieli gadali i hm… opróżniali piersiówkę Henryka i nie tylko.

Piątek z mocno przesuniętym w godzinach porankiem przeznaczyli na zwiedzanie Manfredonii i robienie zakupów.








W sobotę 10 maja już o 6-tej rano wypływają z portu i żeglują na północ. Od tego miejsca relację opieram na dzienniku jachtowym i zdjęciach. Kapitan skrytykował nasz dziennik jachtowy i nazwał go pamiętnikiem jachtowym – ale czemu? Jak powszechnie wiadomo, rodzaj męski nie jest zbyt wylewny w wyrażaniu swoich przeżyć, więc moje wiadomości to obroty silnika, stawianie żagli, prędkość, kierunek wiatru itp…

















~godz. 16-tej cumują w porcie w miejscowości Vieste. Wychodzą na zwiedzanie miasteczka. Po wczorajszym święcie Santa Maria di Merino i procesji dziś jest festiwal muzyki i zabawy.



11.05. – niedziela




Po wczorajszej zabawie i fajerwerkach w dalszy rejs śmiałkowie wyruszają dopiero o 12:45. Płyną wokół półwyspu Gargano (Penisola del Gargano). Mijają malownicze miasteczko Peschici, bo wejście do portu jest za płytkie dla Pomimo i o 19:05 cumują w Rodi Garganico.







12.05. – poniedziałek
Po zakupach o 11:30 opuszczają port i płyną w kierunku wysp Tremiti.

O 13:45 zauważyli coś białego unoszącego się na wodzie. Podpłynęli i wyłowili bojkę, która nabrała wody i dlatego była mocno zanurzona. Odkręcili, wypuścili wodę i zakręcili mocno ponownie. Dzięki temu bojka zyskała drugie życie. Gdzie powędruje nie wiadomo, bo miała tylko kawałek sznurka.









Przed godziną 17:00 zakotwiczyli przy wyspie San Domino od strony wysepki San Nicola. Część załogi popłynęła pontonem na San Nicola pozwiedzać co nieco (klasztor i knajpkę).
13.05. – wtorek







Część załogi popłynęła pontonem na brzeg San Domino a drugą część „podwieziono” jachtem do kei na San Nicola. Jak już obejrzeli, co było do oglądania ~11:00 dali sygnał z kei, że można już ich zabrać i popłynęli w drogę powrotną. W międzyczasie znów była kontrola „Guardia di finanza”.

O godzinie 18:40 zacumowali w Vieste.
14.05 – środa.



Godzina 10:40 opuszczają Vieste i płyną na południe. Minęło pół godziny i zobaczyli unoszący się na wodzie obijacz. Przećwiczyli więc manewr „człowiek za burtą” i wyłowili zgubę. Super!, bo nam już dwa „obiboki” się zgubiły. I tak jesteśmy na minusie, ale mniejszym.


O godzinie 20:00 dotarli do portu w Trani i załoga poszła w miasto.



15.05. – czwartek
O godzinie 11:45 opuszczają marinę w Trani i wracają do Manfredonii.








W porcie ogarniają trochę łajbę i siebie.



16.05.- piątek
Rano ~8:30 Giancarlo zawozi „siedmiu wspaniałych” na lotnisko do Bari. A Hen powoli zbiera się też do powrotu. Startuje ~13:00.


Podsumowanie
Z obliczeń kapitana Pawła wynika, że przepłynęli 196 mil morskich, spalili 15 litrów diesla a więcej wypili wina i innych napojów.


Wachty kambuzowe starały się sprostać wyzwaniu czyli nakarmieniu ośmiu facetów z wilczymi apetytami. Delektowali się włoskimi specjałami: salame, prosciuto, olive, pomodori e pane.







17.05.- sobota
Henryk dojechał do domu ~16:00. Nocował oczywiście w samochodzie gdzieś na parkingu. Z samochodu wysiadł jakiś kwadratowy. Jak tylko doczłapał się do kanapy zległ jak łańcuch i nawet trudno było wyciągnąć z niego jakiekolwiek relacje.
Teraz moje zadania na najbliższe dni: pranie pościeli i szykowanie, planowanie następnej wyprawy, która będzie w czerwcu. Tym razem Henryk będzie miał towarzystwo w zestawie dwie kobitki i pies.
5 komentarzy
Justyna
Zazdro… 🥹 ja też chcę 🤌🏼
admin5738
A kto broni?
Kazimierz
Henio szczęśliwy !
poznał nowych ludzi, a może nawet przyjaciół !
zobaczył kawałek nowego świata od strony morza,trochę innego niż Chorwacja
admin5738
Mam nadzieję, że i załoga szczęśliwa i fajnie spędziła czas.
Waldek
Pierwsza wyprawa w nowym rejonie. Fajnie, gratuluję Pomimo.