-
Lipiec 2021 w Chorwacji – wymarzony urlop (cz. III)
18.07. – niedziela Porządki w messie. Wyrzucanie niepotrzebnych klamotów pozostawionych przez poprzednich właścicieli. Np. wysokie szklanki, których nijak umyć nie można, bo łapka nie wchodzi. 9 podstawek o średnicy ~12 cm pod jajka na miękko – po cholerę mi to na jachcie? 10 podkładek plastikowych pod talerze. Wielkie to, nigdzie schować nie można i niepraktyczne, bo z jakiejś plecionki trudne w utrzymaniu czystości (po co mi?). Hen zabrał się za nawigacyjną. Stosy latarek, lampek i innych cudów nikomu nie potrzebnych. A flamastrów i długopisów taka ilość, że szkołę można byłoby zaopatrzyć. Zrobiło się trochę luźniej. Po obiadku zrobiliśmy zakupy. M.in. 6 kieliszków uniwersalnych do wina czy drinków, bo tego nie…
-
Lipiec 2021 w Chorwacji – wymarzony urlop (część II)
10.07. – sobota Znów bolesna pobudka, a psisko uparło się, że nie obsika pieluchy rozłożonej na podłodze w łazience. Prosiłam, błagałam, namawiałam… i nic z tego. Spacer musi być połączony oczywiście z żarliwą wymianą szczeknięć i warków z terierami. Plany na dziś to szorowanie i olejowanie kokpitu. Zajęli się tym panowie, a ja mogłam zająć się blogiem – czyli dzień spokojny – urlopowy. Obiadokolacja – pyszota! Młode ziemniaczki, blitwa i jajo sadzone. W czasie, gdy z Bożenką pichciłyśmy Pirat zyskał osobistą fryzjerkę, która z ogromną delikatnością i starannością rozczesywała kudełki, a piesio nawet się nie buntował. Potem kobitki mała i duża wyręczyły mnie z wieczornego spacerowanio-donicowania. Oj jak dobrze! Mam…
-
Lipiec 2021 w Chorwacji – wymarzony urlop
06.07. – wtorek Wczoraj wszystkie klamoty zostały spakowane. Okazało się, że mój plan aby pies jechał z tyłu na swoim posłanku wziął w łeb. Zabraliśmy tyle bagażu, że Pirat jak zwykle wylądował u mnie na kolanach, czyli będę jechać z puchatą cieplutką kołderką. O godzinie 9,00 Hen ma znów test na covid. Na szczęście mnie już nie dłubią w nosie, bo mam paszport. Po teście w drogę. Mamy zamiar przekraczać granicę w Zwardoniu. Jedziemy więc ~70 km rozgrzebaną od dawna autostradą koło Piotrkowa. Jedzie się powoli, ale spieszyć się nie musimy, bo zaplanowaliśmy nocleg na Słowacji. Ale… zaraz za budującą się autostradą jest już pięknie wykonany kawałek drogi dwupasmowej (~40km)…
-
Znów pojechali [22.06. – 28. 06.]
22.06. 2021 wtorek Poranek porównać można do pożaru w bur..u . Hen jeszcze poszedł coś szlifować do garażu. Paweł ze swoim samochodem w warsztacie, żeby mieć pewność, że w drodze będzie bezpiecznie. Jurek przyjechał z bagażami i też poszedł dłubać w garażu. Ja robię kanapki, szykuję słoiki i przewracam cały dom do góry nogami (hm… dom nie ma nóg) w poszukiwaniu torby termicznej. Torby nie ma nigdzie. Pakuję więc towar w inne. Takie, które przy okazji mrożonek zostały zakupione w sklepie – mizeroty z folią aluminiową za to 3 sztuki. Pakuję więc jedna w drugą i jakoś się udaje. Potem Hen uprzejmie mnie informuje, że może poprzednim razem torby nie…
-
Między powrotem a kolejnym wyjazdem
Panowie wrócili 7-go czerwca późno w nocy. Całą drogę wzięli na „jeden skok”. Skatowani, umęczeni ale zadowoleni, bo sporo udało się zrobić. Kapitan jednak nie byłby sobą gdyby czegoś jeszcze nie wymyślił. Wrócił z mnóstwem pobazgranych karteczek, na których były wymiary różnych elementów łajby. No i się zaczęło…. Wszyscy ludzie dobrej woli na pokład! A raczej do garażu. Cięcie sklejki na szafkę, półkę i jeden stopień w kokpicie, który zdecydowanie ułatwi nam życie (ooo ale mi się rymnęło!) Do zadań z obróbką drewna oddelegowany został mój brat, który przyjechał na 3 dni pomóc. Pocięte i dopasowane przez kapitana elementy bejcował, szlifował, lakierował, jeszcze raz szlifował i znów lakierował… Dobrze, że…
-
No i .. pojechali
W sobotę 29 maja Panowie, czyli Kapitan i kolega Jurek najpierw pojechali na test covidowy, potem wrócili do domu pakować manele tym razem do małego samochodziku Toyoty –Yaris. Musiałam pomóc im w tym układaniu puzzli, żeby wszystko się zmieściło. Zaopatrzyłam Panów w słoiki z zupą, młoda kapustą, ogórkami małosolnymi oraz stertę kanapek. No i pojechali. Znów nocowali w Jabłonce przeznaczając cały kolejny dzień na Słowację, Węgry, Słowenię i kawał Chorwacji. Ponieważ mnie TAM nie ma, relacja będzie tak treściwa, jak krótkie są meldunki Panów. I tak cieszę się, że choć zdjęcia przesyłają. Tak, to nie pomyłka. Bimini a nie bikini. Zresztą widać, ze kolega Jurek jest raczej w „dynamówach” a…
-
Po powrocie
Pomimo [ o! znów POMIMO], że w Chorwacji właściwie nie było odpoczynku, tylko ciężka harówka, a i podróż męcząca, oderwanie od codzienności chyba dobrze nam zrobiło. Hen zabrał się natychmiast do robienia kolejnych rzeczy na łajbę: dodatkowe relingi do messy, relingi na bom, a przede wszystkim dodatkowe schodki, bo jak wspominałam wchodzenie po stopniach mających 30 cm wysokości po prostu sprawiało ból. Zaczął też do przerabiać wcześniej wykonany własnoręcznie trap, który teraz miałby służyć za pomost roboczy do polerowania kadłuba, a potem jako platforma kąpielowa. Znów „burza mózgów” kombinowanie jak zawiesić, jak opuszczać i z czego to zrobić by było bezpiecznie i wygodnie. W pracach garażowych dzielnie pomagał mu w…
-
01.05.2021 – 12.05.2021
01.05 – sobota. Decyzja zapadła. Przyczepa spakowana i wszystkie (mam nadzieję) bagaże też. Przed 8,00 jedziemy na lotnisko zrobić test na covid. Z negatywnymi wynikami wracamy do domu na kawę, zmieniamy samochód i w drogę! Dziś tylko do granicy Polsko-Słowackiej. Pogoda „barowa” – szaro, buro i ponuro. Nocleg umówiony w Jabłonce 7 km od przejścia w Chyżnem u bardzo sympatycznej starszej Pani. Dotarliśmy w deszczu. Panowie pojechali zatankować. Ja w tym czasie urządziłam sobie pogaduchy z miłą gospodynią, a psiaki: jej Topik i nasz Pirat zaprzyjaźniły się i wybiegały po trawniku. Potem mała kolacja, piwko i spać! 02.05. – niedziela Barbarzyńska godzina 4,00 – dzwoni budzik. Masakra!!! Jeszcze ciemno a…
-
osobny rozdział – „Pieseł w podróży”
Bagaż pieseła: Jedzenie suche, konserwy, miseczki, szczotki do czesania, szeleczki, obroża ( wyposażone w adresówki), smyczki, kapok, posłanie, kupozbieraczka z woreczkami i pieluchy. Te ostatnie do układania na podłodze, żeby w razie niemożności obsikania krzaczka na lądzie mógł zlać pieluchę. Na szczęście piesio ma jedno uniwersalne ubranko (eleganckie futerko) i nie potrzebuje nic na zmianę. Pirat od szczeniaka przyzwyczajony do jazdy samochodem cieszy się, że będzie podróżował. Zwiedzał już Wenecję (włącznie z pływaniem Vaporetto) i Toskanię – różne miasta i miasteczka. Wcześniej Półwysep Istria w Chorwacji. Można by powiedzieć ”z niejednego pieca chleb jadł” ale to raczej do psa nie pasuje. Powiedzmy więc: niejeden starożytny bruk obwąchał i obsikał i…
-
Pracowita zima 2020/2021 (rozdział 3)
Zbliża się wiosna Kalendarz pokazuje, że już wiosny czas, a pogoda coś nie bardzo chce być łaskawa. Wiadomości w tv przygnębiające. Covid, lockdowny, obostrzenia, zamknięte granice. Coś trzeba robić, żeby nie zwariować. Nakręcona przez kapitana postanowiłam, że zrobię własne konserwy, żeby nie szprycować się chemią, której w sklepowych konserwach jest więcej niż produktu z nazwy na etykiecie. Metoda tyndalizacji pozwala zabić wszystkie bakterie oraz ich formy przetrwalnikowe. A więc do dzieła – eksperymentuję z różnymi produktami. Gulasz angielski, paszteciki: jeden z grzybami suszonymi, drugi z suszonymi pomidorami, udka kurczaka, bobgulasz, sos bolognese, biała kiełbasa, żur z kiełbasą itp. I znów stół w jadalni zawalony słoikami już pełnymi. Na podłodze karton…