• EKG – czyli Ekskluzywny Klub Geriatryków 04.07 – 12.07.2024

    04.07.- czwartek Wczorajsze lenistwo wymusiło dzisiejszy zryw do pracy. Najpierw piesełowy spacer. Potem Hen obiera i trze ziemniaki na placki a ja pędzę po mąkę, bo została tylko reszteczka. Po powrocie śniadanie. Hen robi tzatzyki, które ma być zjedzone z plackami a ja walczę z odsączaniem ziemniaków a potem smażeniem. Ciężko to idzie – muszę chyba kupić lepszą kuchenkę, bo ta doprowadza mnie do rozpaczy. W dodatku olej też się skończył i znów musiałam jechać do „Tommy”. Chcę kupić olej rzepakowy (miałam słonecznikowy) ale niestety – wybór jest taki: albo oliwa albo słonecznikowy. Kupiłam wreszcie jakiś o nazwie roślinny, który miał w składzie i słonecznikowy i rzepakowy. Ponieważ placki smażą…

  • Rodzina ach! Rodzina… 22.06. – 01.07. 2024

    22.06. – sobota Rok szkolny skończył się wczoraj, więc kapitańska rodzina wybiera się z nami do Chorwacji. Rodzina to: najstarsza córka Ola z mężem Krzysiem i czwórką dzieci [wnucząt kapitana]. Starsze dzieci czyli młodzież Natalka i Staś (oni już na łódce byli) i maluchy Rysio (7,5) i Artur (niecałe 3 lata). Pierwszy nocleg zaplanowany jeszcze w Polsce, w Koniakowie. No cóż podróż z małymi szkrabami rządzi się swoimi prawami. My zrobiliśmy sobie postój w Węgierskiej Górce – tradycyjnie już na żurek i kwaśnicę, bo mieliśmy dużo czasu. Potem jeszcze mały reset nad Sołą w Milówce. 23.06 – niedziela Wyruszamy z Koniakowa i jedziemy przez Słowację na Węgry. Tam zaplanowane zwiedzanie…

  • Samotna wyprawa Kapitana 26.05 – 02.06.2024 r.

    Po kilku dniach od powrotu z Chorwacji kapitana znów zaczęło nosić. Twierdził, że jak tylko skończy przerabiać swój skuterek elektryczny to pojedzie znów do Chorwacji. Po co? – Nie wiem. Mętnie tłumaczył, że musi, bo bimini trzeba założyć, bo coś tam zawieźć bo ??? załatwić… itd. A ja myślę, że chciał się urwać z domu żeby mu głowy nie truć. No skoro człowiek musi bo inaczej się udusi – niech jedzie!. Nakupował Coca Coli, Fanty, wody mineralnej, mleka do kawy – zawiezie na łajbę. Na nic tłumaczenie, że będzie miał problem z przetransportowaniem tego z samochodu. Doskonale wiem jak to działa, bo zwykle ja ciągnę ten majdan w rozklekotanym wózku.…

  • Pracowita majówka 26.04 – 04.05. 2024 r.

    Kapitan zebrał chętnych do pracy, a było ich dwóch [ojciec i syn] i w piątek 26.04. po pracy Pawła, czyli pod wieczór – pojechali. Przenocowali w Penzion Motobar Bravantice i następnego dnia, czyli w sobotę dotarli do celu. Narzekali na podróż, że autostrada czeska zakorkowana, na granicy austriackiej czekanie, bo znów kontrole, na obwodnicy Wiednia jazda wolna i w ciasnocie. Dotarli do Murteru późno i zmordowani, że nawet gadać ze mną nie chcieli. Tak w ogóle – jak to faceci – nie za bardzo gadatliwi, więc praktycznie nie mam co opisywać. Dobrze, że choć trochę zdjęć zrobili. Cel podróży to umycie i wyczyszczenie po zimie, tego co jest do umycia…

  • W 15 dni dookoła Włoch i Sycylii czyli 6350 km poszukiwań.

    29.02.2024 – czwartek Pobudka o 5,30, wyjazd o 7,15. Po 178 km pierwszy przystanek. Po drodze widziałam szambiarkę z profesjonalnie zrobionym napisem: „Wozimy obietnice polityków  – Wywóz nieczystości płynnych”. Niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia. Nie śpiesząc się dotarliśmy do Mikulova, gdzie zarezerwowałam nocleg. Mailem dostałam instrukcję z kodem do drzwi wejściowych i opisem jak otwierać dwie bramy aby móc wjechać na podwórze. Naprzeciwko pensjonatu jest jakiś barek bistro. Poszłam więc na rekonesans co można zjeść i do której czynny. Przyszło mi dogadywać się z czeskimi Wietnamczykami. No… to była porażka! Pytałam po angielsku czy można przyjść z małym psem, ale oni tylko się uśmiechali i widać było, że…

  • Łajba na błysk, a my padnięci na pysk… 21.10 – 03.11.2023 r.

    21.10. – sobota 6,55 – startujemy. W drodze pada deszcz ale już w Czechach zrobiła się ładna pogoda. Na granicy czesko – austriackiej kolejka, bo Austriacy zaczęli kontrolować. Pół godziny w kolejce po to by Pan mundurowy wykonał gest „jedźcie sobie”. W Gostilnej Beno w Słowenii byliśmy około 18-tej. Zjedliśmy kolację, obejrzeliśmy w telewizji jakiś teleturniej „Joker” próbując zrozumieć pytania. Efekt rozumienia gorzej niż mizerny, więc poszliśmy spać. 22.10. – niedziela Chwilę po 7-mej wyszłam z „uszatym” na spacer. Pan gospodarz wywieszał kartkę „ZATVORENO” ale pokazał mi jak otworzyć furteczkę i zaprosił na kawę, bo tym razem nie zamawialiśmy śniadania. Po ogarnięciu się i wypiciu pysznej kawy (tylko ja, bo…

  • „Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy…”

    [26.08. – 17.09.2023] część II – pojawia się załoga 06.09. – środa Pobudka o 6,00 a o 6,30 Hen wyrusza do Zadaru po załogę w składzie: siostra Kapitana Elżbieta i syn Jarema. Próbowałam jeszcze trochę dospać ale się nie udało. Posiedziałam w kokpicie na słonku porannym, wiatr dmuchał więc było przyjemnie. Patrzyłam na okienka w szpryc budzie, mimo, że umyte płynem do szyb nadal mają ślady po kroplach wody. To umyte octem nawet w słońcu prezentuje się dużo lepiej. No to zabrałam się za mycie octem pozostałych. Przynajmniej szybciej upływał czas oczekiwania. Potem przygotowałam pieczarki do jajecznicy, żeby było szybciej jak przyjadą. Pojawili się ~10,00. Zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy planować…

  • „Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy… ”

    [26.08.- 17.09.2023] Część I – bezzałogowa wyprawa w alternatywną czasoprzestrzeń błogiego lenistwa 21.08. – poniedziałek Dzieje się… Swoje prace pokończyłam ale ludziska dowiedzieli się, że wyjeżdżam i pracują w pocie czoła żebym jeszcze przed wyjazdem sprawdziła i ostemplowała projekty. A ja spisuję listy co zabrać żeby o niczym nie zapomnieć. Kombinuję co gotować żeby opróżnić lodówkę itd. Jak to mówią mam „reisefieber” bo tym razem wybieramy się na 3 tygodnie – to dość długo. Umówiona ekipa z powodów zdrowotnych odwołała wyjazd. Bardzo mi przykro bo cieszyłam się na tak miłe towarzystwo. Życzę zdrowia! Spotkamy się w przyszłym sezonie! 22. 08. – 24.08. Gorąco! Umyłam samochód. Z dachu polanego wodą utworzyły…

  • 15.07. – 02.08.2023

    Henryk wrócił w niedzielę 09.07 przywiózł wszystkie zmiany pościeli do prania, więc pralka co dzień miała co robić [delikatnie wspomnę, że ja też]. Dobrze, że całe prasowanie zrobiła nasza Pani Edytka. Upał, a ona biedna przy żelazku. W piątek, załoga, której większą część znamy z zeszłorocznego rejsu, przywiozła swoje klamoty, bo lecą samolotem tylko z bagażem podręcznym. Wieczorem wszystko było już spakowane i w sobotę 15.07. około 9,00 Hen wyjechał. I tyle się nim nacieszyłam ooo… Nocował znów w samochodzie gdzieś na parkingu. W marinie był w niedzielę około 9,00. No i oczywiście słonko chorwackie dało mu niezły wycisk. Miał spróbować naprawić pompę w łazience rufowej i zszyć rozprute bimini.…

  • Kapitan gości dwie załogi. [18.06. – 09.07.2023]

    Po krótkim pobycie w domu, kapitana zaczęło „nosić i wodzić na pokuszenie” czyli konkretnie na „Pomimo”. Pierwsza załoga miała przyjechać w sobotę 24-go. Hen wykombinował, że on musi być wcześniej (to oczywiste), a że w niedzielę są luźniejsze drogi, bo nie ma TIR-ów to on wyjedzie wcześnie raniutko 18-go. No i masz babo… szybkie szykowanie i jedź chłopie skoro tak Cię pili! Z drogi dawał sygnały gdzie jest. Przespał się już w Chorwacji gdzieś na parkingu, na tylnej kanapie w samochodzie. Przewidując ten fakt wyposażyłam go w poduszkę i kocyk. Do mariny dotarł w poniedziałek po południu. Dał radę jeszcze rozpakować bagażnik i zwieźć cały towar na łajbę naprawionym „jeździdełkiem”…