Decyzja podjęta! Addio Croazia, ciao Italia!
W styczniu 2025 roku pożegnamy się z chorwacką mariną.
Długo zastanawialiśmy się nad ostateczną decyzją bo wybrzeże chorwackie jest bardzo atrakcyjne ale pojawiało się coraz więcej „ale…”. Przebudowy, rozbudowy i „upiększanie” mariny powodowały, że dla nas było coraz mniej wygodnie. Przywykliśmy do różnych utrudnień, więc nie to było głównym powodem. Z roku na rok rosła cena cumowania. Faktura pro-forma z wysokością opłaty za przyszły rok spowodowała, że wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Ponieważ nie jesteśmy emerytami mówiącymi w ojczystym języku niemieckim ani nie mamy drukarni eurosów przyszedł czas na przeprowadzkę i nową przygodę.
Mam taki dziwny charakter, że przyzwyczajam się do miejsc i ludzi. Kiedy wracaliśmy we wrześniu do domu, cały czas miałam poczucie, że pewnie nie zobaczę już sympatycznej, uśmiechniętej Pani w Dazlinie, u której robiliśmy zakupy po drodze do Murteru. Nie będę kupować ryb w ribarnicy, gdzie witano mnie szerokim uśmiechem. Z sympatią będę wspominać obsługę „Rebaca” i to, że dla kapitana zawsze było spaghetti vongole i kelnerów w naszym „marinowym” barku, którzy bez pytania wiedzieli, że moje zamówienie to sok pomarańczowy z lodem i espresso machiato.
No cóż, będą nowe znajomości, a może przyjaźnie?
Po wiosennej podróży w poszukiwaniu marin we Włoszech kapitan szczególnie skłaniał się ku jednej, gdzie do cumowania są „Y-bomy” czyli w Manfredonii – na spodzie ostrogi buta włoskiego.
Mimo odwiedzonych i obejrzanych innych portów Marina del Gargano w Manfredonii cały czas była na pierwszym miejscu u kapitana.
https://www.marinadelgargano.it/
Pewnego razu przez omyłkę wysłałam maila bezpośrednio do dyrektora mariny i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu dostałam odpowiedź tego samego dnia, że dziękuje za zainteresowanie itd. i że przekazał moją wiadomość osobie, która wyjaśni mi wszystko. Potem korespondowałam z sympatyczną Panią Ritą. Cierpliwie odpowiadała na każde pytanie. Interesował mnie np. wygląd pomieszczeń sanitarnych. Pani Rita przesłała mi zdjęcia, a nawet filmik pokazujący drogę z łazienek do naszej ewentualnej kei.
W listopadzie został podpisany wstępnie kontrakt na dwa lata z Mariną del Gargano. Opłata za dwa lata tylko nieco wyższa od jednorocznej w Chorwacji. Wiemy już przy której kei będziemy cumować. Obiecano nam także miejsce blisko nabrzeża, żeby z bambetlami z samochodu nie trzeba było daleko biegać. Wszystko okaże się na miejscu.
Przeprowadzka wcale nie jest łatwym przedsięwzięciem do zorganizowania.
Po pierwsze trzeba skrzyknąć załogę, która ma wolny czas i będzie gotowa na wezwanie. Terminu dokładnego ustalić się nie da. Trzeba obserwować pogodę, żeby trafić na sprzyjającą.
Prócz żeglarzy, musi być kierowca, który zawiezie załogę do Chorwacji a potem przetransportuje samochód do nowego portu we Włoszech, by wszyscy wrócili do domu. Zmotywowana do działania szukałam połączeń promowych, żeby nie trzeba było jechać wokół Adriatyku [1248 km]. Okazało się, że zimą to nie takie łatwe. Są tylko dwa w tygodniu promy ze Splitu do Ancony. Czyli ~120 km z Murteru do Splitu, potem prom a potem jeszcze ~370 km z Ankony do Manfredonii. Trzeba rozważyć co będzie lepsze.
Jakoś tak wyszło, że to ja jestem tą wyznaczoną do organizacji wypraw wszelkich i kontaktów z ludźmi. Jestem cała w stresie, żeby o niczym nie zapomnieć. Kapitan zaś wydaje się być dziwnie spokojny, że wszystko ogarnie się „samo” i „jakoś to będzie”.
I tak motywowana zabrałam się dziarsko do nauki włoskiego. Miałam wcześniej kilka podejść i kończyło się to na znajomości kilku podstawowych zwrotów potrzebnych w hotelu, w knajpie czy w sklepie. Teraz chcę więcej. Ale! Imparare l’italiano non e facile, soprattutto alla mia età. Co znaczy – nauka włoskiego nie jest łatwa, zwłaszcza w moim wieku.
Dla zainteresowanych żeglowaniem we Włoszech. Do Manfredonii wbrew pozorom nie tak trudno się dostać. Samolotem lecimy do Bari, [tam proponuję zrobić przystanek i odwiedzić naszą królową Bonę] a potem przesiadamy się w pociąg [97 km] lub autobus [130 km]. Podróż – max 2 godziny
Ci vediamo a Manfredonia in estate. [Do zobaczenia w Manfredonii latem.]
2 komentarze
Kazimierz
Powodzenia Pani Aniu.
Anna
Dziękuję bardzo, raczej w imieniu załogi. Ja tylko staram się zorganizować, a uczestniczyć w przeprowadzce osobiście nie będę, bo raczej się tam nie przydam.