Kapitan gości dwie załogi. [18.06. – 09.07.2023]

Po krótkim pobycie w domu, kapitana zaczęło „nosić i wodzić na pokuszenie” czyli konkretnie na „Pomimo”. Pierwsza załoga miała przyjechać w sobotę 24-go. Hen wykombinował, że on musi być wcześniej (to oczywiste), a że w niedzielę są luźniejsze drogi, bo nie ma TIR-ów to on wyjedzie wcześnie raniutko 18-go. No i masz babo… szybkie szykowanie i jedź chłopie skoro tak Cię pili!

Z drogi dawał sygnały gdzie jest. Przespał się już w Chorwacji gdzieś na parkingu, na tylnej kanapie w samochodzie. Przewidując ten fakt wyposażyłam go w poduszkę i kocyk. Do mariny dotarł w poniedziałek po południu. Dał radę jeszcze rozpakować bagażnik i zwieźć cały towar na łajbę naprawionym „jeździdełkiem” (po regeneracji akumulatora i zmianie dętki). Jeszcze tego samego dnia spakował stare miseczki, które zaczęły obłazić z farby i kubki melaminowe zbrązowiałe w środku od kawy i herbaty. Zastąpiły je nowe miseczki z arcopalu i kubeczki z nietłukącego się szkła.

W kolejne dni donosił, że zamiast umyć i zaolejować pokład, co było w jego planach, siedzi i nic nie robi, bo upał nieziemski i ledwie żyje. No pięknie, to ja jak mróweczka pracuję w pocie czoła a on leniuchuje. *

* Po przeczytaniu tego, co napisałam Hen obruszył się, że nie leniuchował, bo … powiesił banderki!

24.06. – sobota po południu

Zjechała załoga: Ewa i Paweł z dziećmi Mateuszem (16 l.) i Kingą (11 l.), mama Ewy Anna i suczka rasy ShihTsu o imieniu Mayli. Jedyną osobą z rodziny, która żeglowała jest Paweł. Wprawdzie na śródlądziu, ale przynajmniej wie do czego służą te „szmaty i sznurki” pozostała część załogi to tzw. „świerzynki” Wszyscy zostali zapoznani z jachtem, przygotowali sobie pościel i całą ekipą mogli pójść na kolację do „Rebaca”.

Załoga w komplecie
Paweł
Ewa i Mateusz
Anna i Kinga
Mateusz z sunią Mayli

25.06. – niedziela

Kapitan przeszkolił załogę z zasad bezpieczeństwa i nauczył podstawowych węzłów. Potem postawili żagle, żeby nauczyć się tych czynności zanim wypłyną w morze. Po intensywnym szkoleniu załoga pojechała na rowerach zwiedzać okolice, a Hen delektował się tym, że jego mordziula może odpocząć i przestać gadać.

26.06. – poniedziałek

Wypływają z portu i płyną na żaglach do zatoczki przy wyspie Kaprije. My już nie raz tam byliśmy, ale zatoczka fajna i dla tych, którzy są tu pierwszy raz z pewnością atrakcyjna.

Młody za sterem
żeńska część załogi (3 pokolenia)
Paweł
Najmniejsza załogantka Mayli

Najpierw kąpiele i zabawy w wodzie, potem wycieczka pontonem na brzeg i przejście pieszo na drugą stronę wyspy. Oczywiście z sunią, aby załatwiła potrzeby fizjologiczne. Każdego poranka i każdego wieczora trzeba powtarzać pontonowe podróże ze zwierzakiem, bo nie chce skorzystać z pieluchy Pirata rozłożonej w łazience dziobowej. ( Pirat też woli atrakcyjną wycieczkę od obsikania znanej mu szmatki). Noc w zatoczce na kotwicy.

Ponoć platforma kąpielowa się sprawdza

27.06. – wtorek

Nagłe załamanie pogody. Leje deszcz i dmucha 33 węzły. Wybudowała się niewielka fala i zaczęło kołysać. Na zrefowanym dość mocno foku płyną z prędkością ~8 węzłów do Primošten.

fajnie dmucha – ciuszki suszą się poziomo
A Paweł – uśmiech nr 1
fok, jak widać mocno zrefowany

wreszcie ekologiczne pływanie

Hen z pomocą Pawła panują nad łodzią a reszta załogi jakaś jakby przumulona. Natomiast Anna odczuła mocno to wcale nie tak wielkie bujanie i zaczęła głęboko kłaniać się Neptunowi. Chyba nie polubiła boga mórz, bo jej pokłony były raczej błagalne żeby to się wreszcie skończyło. W zatoce przy miasteczku już było spokojnie i załoga (oprócz Anny, której chyba morze obrzydło) wybrała się pontonem na zwiedzanie. Mam nadzieję, że spodobało im się to urokliwe miejsce.

28.06. – środa

Wiatr zdechł. Morze jak wyprasowane żelazkiem. Na silniku płyną do Šibenika, a właściwie przepływają obok i płyną w górę rzeki Krka do jeziora, nad którym jest wioska Bilice. Mijają hodowle małż, ale albo nie lubią owoców morza, albo po wczorajszym bujaniu nikt nie ma na nie ochoty.

nazdraviti u zdravlje Dalmacijo !

Pluskanie w słodkiej wodzie – relaks. Nocleg na kotwicy.

29.06. – czwartek

Trzeba niestety już wracać. Może dla jednych niestety, dla innych na szczęście. Powrót do mariny na silniku, bo wiatru nie ma. Reszta dnia leniwa – portowa.

30.06. – piątek

Prace pokładowe – mycie pokładu, tankowanie wody pitnej, sprzątanie, pakowanie, jakieś spacery, plażowanie i tyle.

01.07 – sobota

Rano załoga zdejmuje pościel, pakuje kapitanowi do samochodu i żegna się z Murterem bo po południu przyjeżdżają kolejni chętni do żeglowania.

DRUGA ZAŁOGA

 – trzy pary: Kasia i Darek, Bartosz i Natalia (duża), Piotr i Natalia (mała).

Tego wieczoru tylko powleczenie pościeli i wieczorek zapoznawczy u „Rebaca”.

Bartosz
Piotr
Natalia (mała)
Kasia
No to pojedli, popili i mogą iść spać.

02.07. – niedziela

Znów szkolenie załogi. Zapoznanie z jachtem, zasadami bezpieczeństwa, węzły, wyjaśnienie który sznurek do czego i po co. Potem „czas wolny” jak na wycieczce szkolnej.

03.07. – poniedziałek

Ponieważ czas pływania tak samo ograniczony jak przy załodze pierwszej mogłabym zrobić kopiuj – wklej z poprzedniego rejsu. Ta sama trasa, te same zatoczki na rzucanie kotwicy, te same miejsca do zwiedzania. Różnica taka, że nie ma w załodze młodocianych i psa. Są tylko dorośli.

Natalia (mała)
Kasia
Natalia (duża)
Bartosz
Piotr na zmywaku

Czyli w skrócie:

03.07.  – poniedziałek –  na żaglach na wyspę Kaprije; nocleg na kotwicy

04. 07. –  wtorek –  z Kaprije na żaglach do Primošten; nocleg na kotwicy

wyłowili jeżowca
pooglądali i wypuścili do morza

05. 07. – środa – z Primošten do Šibenika i do Bilic na silniku. Po drodze zakup w hodowli 4 kg małż a potem mozolne czyszczenie i trud aby taką ilość dobrze ugotować ; nocleg na kotwicy

06.07. – czwartek – powrót do mariny na silniku.

Natalia i Bartosz
Piotr, Natalia i Kasia
Piotr i Natalia
Bartosz i Natalia

07.07. – piątek – załoga pojechała samochodem zwiedzać Trogir, a Hen do Dazliny zrobić zakupy do domu: miód szałwiowy i travaricę.

08. 07. – sobota – porządki i zdjęcie pościeli. Młodzi pojechali dalej zwiedzać świat, a Ci nieco starsi Darek i Kasia umyli jeszcze pokład, pomogli Henrykowi zapakować do samochodu co trzeba i pożegnali się. Hen ~12,00 wyruszył do domu. Przespał się gdzieś na parkingu 3 godziny, potem już w Polsce dospał jeszcze godzinę i już o 8,30 w niedzielę zameldował się w domu.

Po obiedzie już omawiał przez telefon z ekipą z zeszłego roku sprawy organizacyjne kolejnego rejsu i poinformował mnie, że w domu będzie niecały tydzień i znów wyrusza. – „A może pojechałabyś ze mną?” – No tiaaa … rzucę trzy rozpoczęte projekty i pojadę. A z czego żyć? Z przyzwyczajenia?…

Jeden Komentarz

  • Druga zaloga

    Druga zaloga dziękuję bardzo za fantastycznie spędzony czas z super kapitanem, który przekazał nam mnóstwo cennych, żeglarskich rad. Potrafimy już odróżniać linki od szotów 😀😀. Mamy nadzieję, że byliśmy grzecznymi i pojętnymi uczniami😀. Liczymy na zaproszenie w kolejnym roku i kontynuowanie żeglarskiej przygody. Było SUPER !!!!!👍😀😀😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *