Zima 2021/2022 (pisane w drugiej połowie marca 2022r.)
Trzeba było rozstać się z Chorwacją, Murterem i „Pomimo”. Zrobiło się szaro, buro i ponuro.
Hen przywiózł Lazy Jacka mocno sfatygowanego, postrzępionego i z dziurami. Postanowił, że go naprawi i połata żeby jeszcze choć kilka lat posłużył.
Ale skoro już jest zdjęty, rozłożony na stołach w garażu (stoły to tak naprawdę stół pingpongowy zrobiony własnoręcznie przez… wiadomo kogo) Hen postanawia, że uszyje nowy z tkaniny ripstop, która leży na strychu. Robimy więc pomiary, rysunki wykrojów itp. Łazienka, w której soi maszyna do szycia zamienia się na długo w pracownię krawiecką. Dobrze, że w domu jest druga łazienka na parterze, bo hm…. jakoś trudno przedzierać się przez sterty tkaniny leżącej na podłodze i w wannie. Za to w umywalce rezydują dodatki krawieckie. Dobrze, że kibelek, bidet i pralka nie są zajęte.
Po wielu tygodniach Henrykowej pracy nadeszła radosna chwila zwinięcia i spakowania nowego Lazy Jacka. Stary również po naprawach nadaje się do użytku. Mamy więc dwa i zaoszczędzone kilka tysięcy złotych.
Poza tym prywatnie smutny czas – strata trojga bliskich znajomych. (…)
W grudniu moja operacja i endoproteza lewego biodra. Pierwsze dni dość trudne, ale i tak bardzo dobre w porównaniu z wyobrażeniami. Nad podziw szybko dochodzę do siebie. Najważniejsze, że nie boli. Tzn. boli ale „tylko” prawe, które też trzeba zoperować.
Nadchodzi wiosna i plany na nowy sezon. Trzeba zamówić w marinie usługę wyciągnięcia łajby z wody i oczyszczenia z glonów i innych czortów, które poprzyczepiały się do dna. No i pomalować na nowo farbą antyporostową a wcześniej przeszlifować i pewnie coś jeszcze, ale to okaże się po wyciągnięciu z wody. Niestety marina ma dla nas wolny termin dopiero na początku maja.
Żeby nie tracić czasu Hen z Pawłem w marcu jadą na tydzień do Chorwacji porobić zmiany w elektryce. Powymieniać stare gniazdka, dołożyć kilka nowych, by było bardziej funkcjonalnie.
Kiedy Paweł dłubał w elektryce, Kapitan postanowił pomalować łańcuch kotwiczny na różne kolory zmieniając kolor co 5 m. żeby w trakcie zrzucania kotwicy było widać ile metrów już poszło do wody. Rozłożyli łańcuch na kei. Zabezpieczyli, żeby nie pochlapać farbą betonu. Hen zabrał się za malowanie, a że pozycja do pracy niezbyt wygodna, bo na siedząco brzuszek przeszkadza w schylaniu, wziął materacyk i się położył.
Leży sobie spokojnie i maluje a tu przybiega wystraszony marinero i pyta co się stało?
Hen zdziwiony mówi; – „nic, maluję sobie.” Chorwat coś mówił po swojemu widać, że trochę poddenerwowany. Na to Hen z uśmiechem: – „wasza język trudna, moja nic nie rozumieć”.
Pewnie marinero w monitoringu zobaczył, że człowiek leży na kei, wystraszył się, że nieprzytomny i przybiegł na ratunek. W sumie to dobrze świadczy o obsłudze portu ale sytuacja śmieszna.
Niestety Panowie nie zrobili żadnej dokumentacji zdjęciowej.
Wszyscy wiemy, co dzieje się na Ukrainie i te wydarzenia mocno tłumią radość życia. Pomimo to, próbujemy funkcjonować normalnie. Pomagamy, jak możemy, uchodźcom. Poza tym pracuję nad projektami. Chcę je zakończyć i wyjechać w kwietniu choć na tydzień posłuchać szumu fal.